Aby wyczerpująco odpowiedzieć na to pytanie, w zasadzie trzeba by powiedzieć: na wszystko. Jest jednak kilka miejsc, na które koniecznie powinniśmy spojrzeć. Oto najważniejsze z nich.
Nadwozie – wszelkie odpryski lakieru, widoczne miejsca szpachlowania czy skorodowane fragmenty mogą świadczyć o tym, że ktoś próbował ukryć zły stan karoserii. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na wszelkie wgniecenia i zarysowania na nadwoziu, bo często się zdarza, że takie – na pierwszy rzut oka – nawet drobne wady mogą być pozostałością po kolizji.
Zastanawiać powinny także nierówności w spasowaniu niektórych elementów nadwozia, na przykład między błotnikami a pokrywą silnika czy tylną klapą bagażnika. Jeśli zauważymy takie nieprawidłowości, prawdopodobnie jest to skutek napraw powypadkowych. Dodatkowo warto przyjrzeć się przedniej szybie oraz lampom, czy nie były wymieniane, a jeśli tak, to spytać dlaczego.
Komora silnika – jeśli po podniesieniu maski zobaczymy piękne i przesadnie czyste wnętrze, powinno to wzmóc naszą czujność. Może to oznaczać, że właściciel chciał ukryć nadmierne wycieki płynów. Brak plakietek serwisowych z datami wymiany oleju także powinien być sygnałem ostrzegawczym.
Ponadto przy włączonym silniku oceńmy kolor spalin wydobywających się z układu wydechowego. Jeśli będą niebieskie – jest problem ze spalaniem oleju silnikowego, jeśli białe – uszczelka pod głowicą nadaje się do wymiany. Przy włączonym silniku dobrze jest też odkręcić lekko korek wlewu oleju. Jesteśmy wtedy w stanie określić, czy nie ma przedmuchów i nie pojawia się tam dym, co może oznaczać kosztowne usterki.
Przebieg – sprawdzanie faktycznego przebiegu to najbardziej powszechna czynność przy „prześwietlaniu” samochodu z drugiej ręki. Jeśli wiekowe auto ma zbyt mały odczyt, np. niewiele ponad 100 tysięcy przejechanych kilometrów, to z dużym prawdopodobieństwem licznik został cofnięty. Z kolei jeśli właściciel robi jakiekolwiek problemy z przekazaniem nam numeru VIN, to po prostu powinniśmy odwrócić się na pięcie i poszukać innej „okazji”. Pamiętajmy, wszelkie utrudnienia stawiane nam przez sprzedawcę najczęściej są wynikiem jego nieuczciwości lub chęci zatajenia niewygodnych faktów.
Wnętrze – wchodząc do kabiny, zwróćmy uwagę na jej stan. Poziom zużycia kierownicy, gałki dźwigni zmiany biegów czy pedałów i foteli może nam dać wskazówkę, że auto było użytkowane nieco dłużej, niż sugeruje to odczyt przebiegu na liczniku. Z kolei jeśli przebieg jest spory, a wspomniane wcześniej elementy prawie nowe, to także sugeruje, że były wykonywane jakieś wymiany bądź auto składano z fragmentow kilku egzemplarzy powypadkowych.
Elementy eksploatacyjne – te ukryte części, czyli na przykład klocki i tarcze hamulcowe czy zawieszenie, oczywiście są najtrudniejsze do sprawdzenia „gołym okiem”. Jeśli nie mamy do dyspozycji podnośnika lub kanału, ciężko nam będzie dokładnie przyjrzeć się temu, co znajduje się pod podwoziem. Istnieją jednak proste sposoby, aby niektóre z tych elementów sprawdzić chociażby pobieżnie. Jeśli na przykład rozbujamy stojący samochód, jesteśmy w stanie ocenić zużycie amortyzatorów. Każde dłuższe kołysanie się auta zdradza ich nienajlepszą formę.
Jak powinna wyglądać jazda testowa?